Dobre farby do włosów
Chciałabym podzielić się swoją historią farbowania włosów henną.
Pierwszy raz włosy zafarbowałam w liceum, i pewnie tak jak większość młodych dziewczyn zaczęłam od tzw. szamponetek, czyli lekkich, lecz chemicznych, nietrwałych farb, zmywalnych po kilku myciach. Najpierw próbowałam rozjaśnić moje naturalnie szare, mysie brązowe włosy, lecz niestety mijało się to z celem, ponieważ jak powszechnie wiadomo, że takie farby nie są w stanie zmienić odcienia. Sięgnęłam więc po inne kolory i tym sposobem zmieniałam odcienie włosów niemal co miesiąc: od brązu po oberżynę 😉 Kolory były bardzo nietrwałe i szybko znikały z głowy. Zrezygnowana i rozczarowana efektem szamponetek, za namową koleżanek sięgnęłam po farby trwałe, przy których pozostałam przez wiele lat.
Farbowałam najróżniejszymi odcieniami: od ciemnego blondu, który nadawał moim kosmykom złote refleksy i je lekko rozjaśniał, po kasztanowe brązy i mahoń. Najczęściej używałam farb Garniera (Color Naturals, Color&Shine, 100% Color) oraz farb L’oreal (głównie Casting), ostatnią farbą chemiczną był Brillance Schwarzkopf. Przyznam, że efekty farbowania zazwyczaj mi się podobały, włosy początkowo były lśniące, gładkie. Jednak po 2-3 tyg. od farbowania zaczynały matowieć, blaknąć, końcówki były tragicznie przesuszone a skóra głowy przetłuszczała się. Winiłam za to szampony, preparaty odżywcze, jednak sytuacja powtarzała się niemal systematycznie po każdej koloryzacji.
Przełom nastąpił w czerwcu br. gdy postanowiłam wspomóc moje wyblakłe, cienkie, zmęczone i pozbawione blasku włosy, które przeszły ubiegłoroczny gruntowny remont i nieudane ścięcie. Z pomocą przyszła mi właśnie henna. Hennę znałam od urodzenia, ponieważ moja mama przez dłuższy czas farbowała nią włosy, pamiętam jak chodziłam z nią do sklepu zielarskiego i tam wybierała odcień z ubogiej gamy kolorystycznej – wówczas dostępne były może 2 odcienie henny. Bardzo się ucieszyłam widząc w Państwa sklepie duży wybór zarówno marek jak i odcieni.
Nie ukrywam, że miałam ogromne oczekiwania od naturalnych farb ziołowych, miałam nadzieję, że odżywią zmęczone chemią kosmyki. Nie przeliczyłam się. Jedno farbowanie „Ciemnym brązem” Khadi spowodowało, że włos nabrał wspaniałego połysku, został odżywiony, a cała fryzura nabrała cudownych refleksów. Ogromnym atutem tej farby jest naturalny efekt włosów muśniętych promykami słońca, bez efektu kasku w jednolitym kolorze. Dziś jestem ponad miesiąc po farbowaniu, a kolor trwa i trwa. Nie zauważyłam wypłukania się, wyblaknięcia, utraty połysku. Ponadto skorzystała na farbie skóra głowy, która została skutecznie nawilżona.
Podsumowując: jestem zachwycona farbą Khadi! Jedno farbowanie zmieniło moje włosy nie do poznania, aż ciężko mi uwierzyć, że do tej pory wolałam chemiczne produkty do koloryzacji. Zachwyca mnie naturalny ziołowy skład, certyfikat oraz wydajność: do tej pory byłam zmuszona kupować dwa opakowania farby chemicznej, by całkowicie pokryć moje długie włosy. Przy farbie Khadi nie mam tego problemu, farby pozostaje mała nadwyżka, dzięki czemu mam pewność, że każdy fragment włosa zostanie pokryty kolorem. To również oszczędność pieniędzy. Farbowanie Khadi nie tylko nie sprawia problemów w użytkowaniu (dokładna instrukcja i łatwe przygotowanie farby są zaletą), ale jest jest swoistą przyjemnością: ciepła masa nakładana na włosy powoduje błogie uczucie rozluźnienia. Jestem zaskoczona długotrwałością koloru i blaskiem, jaki bije od moich włosów. To na pewno nie ostatnia koloryzacja farbą Khadi!
W załączeniu przesyłam zdjęcia włosów z przed farbowania (maj) i po farbowaniu (sierpień).
Autorka opinii: Beauty blog – Idalia bloguje: idaalia.blogspot.com/