Henna amla jatropha włosy – Mara
„Henna z Amlą i Jatrophą”
W rolach głównych:
Ja i moje włosy: raczej krótkie, farbowane od 15 roku życia przeróżnymi szamponetkami, farbami zmywalnymi i brutalną chemią. Miały już chyba każdy kolor poza czarnym. Mój naturalny kolor nigdy mi się nie podobał i właściwie już nie pamiętam, jaki był. Coś, co niektórzy nazywają ciemnym blondem. Szare, bure, byle jakie. Zawsze marzyłam o płomienistych barwach.
Mój współlokator Krzysztof: zawsze skłonny do pomocy, szczególnie w nietypowych sprawach. Swój ukryty talent do fryzjerstwa już niejednokrotnie uiszczał na moich włosach. Henną nigdy nie farbował.
Henna z Amlą i Jatrophą oraz instrukcja obsługi: jasna, prosta i zwięzła. Jedynie przy konsystencji gęstej śmietany zdania były podzielone. Ostatecznie rozmieszaliśmy hennę przyrównując jej gęstość do dwunastki, którą znaleźliśmy w lodówce;).
I akcja!
Nakładanie mieszanki bardzo przyjemne, dobrze się rozprowadza ta śmietana, łatwo nią pokryć wszystkie włosy, szczególnie dla kogoś wprawionego w fryzjerskich przygodach.
Po całej aplikacji trzeba było trochę powalczyć z plamkami na uszach i na szyi. Dobrze, że zdałam sobie z tego sprawę dość wcześnie, gdyż po dwóch godzinach trzymania henny, mogłyby mi zostać na jakiś czas;).
Scena finałowa:
No efekt rewelacja, szczerze powiedziawszy nie spodziewałam się, aż tak fajnego koloru. Tym bardziej, że włosy miały spory odrost i jakieś pozostałości fioletowawej mocnej chemii i z amoniakiem. Kolor równomierny i boski, włosy błyszczące. Doskonale!
Napisy końcowe:
Zdjęcie jest zrobione po dwóch tygodniach od nakładania farby, trzeba przyznać, że ściemniał, ale byłam na to przygotowana. Pisząc te słowa jestem już prawie miesiąc po farbowaniu. Kolor ciągle się nie zmył i jest połysk, mimo, że codziennie myję głowę.
Jednym słowem doskonała przygoda ze świetnym efektem, polecam wszystkim!