Efekty farbowania

Indyjskie zioła farby do włosów

Moja przygoda z koloryzacją włosów rozpoczęła się w wieku kilkunastu lat, czyli wtedy, gdy większość kobiet dojrzewa do świadomego kształtowania swojego wizerunku. Ja swojego szukałam przez dobrych kilka lat: wypróbowałam różne fryzury i kolory. Byłam rudzielcem, brunetką i szatynką w rozmaitych odcieniach, zanim znalazłam swój ulubiony ciemny brąz.

Okazało się niestety, że kolor włosów to nie jedyne moje zmartwienie. Po farbach Garniere (pół roku stosowania) włosy były wysuszone, a kolor płowiał w zastraszającym tempie, szczególnie u nasady. Po Pallette (używałam przez trzy lata) włosy wydawały się obciążone, wychodziły smolisto czarne i łamały się. Naturia (rok prób)nie zdołała nawet nadać im odpowiedniego odcienia. A do tego wszystkiego włosy stały się cienkie, matowe i zaczęły wypadać.

Trzy lata temu dowiedziałam się od koleżanki o istnieniu farb z indyjskich ziół.  Ich przygotowanie było uciążliwe: najpierw przygotowanie roztworu o odpowiednim poziomie kwaśności, 12-godzinny okres oczekiwania aż farba będzie gotowa, żmudne dobieranie „na oko” odcienia farby i wreszcie nakładanie mieszanki na włosy i spędzenie w ten sposób… 6 godzin.

Mimo to ta męczarnia była warta efektu. Przez pierwsze dwa lata stosowania farb roślinnych moje włosy nie tylko powróciły do dawnej formy, ale także jakby zmieniły swoją strukturę. Stały się mocniejsze, gęste, gładkie i błyszczące. Nareszcie mogłam zapuścić długie włosy. I jednocześnie cieszyć się intensywnym kolorem. Bez obaw o częstsze farbowanie, jeśli uznałam, że odrosty wyblakły (jestem naturalną jasną blondynką).

Pół roku temu znalazłam przypadkiem farby Khadi w sklepie Helfy.pl. Piszę przypadkiem, bo szukałam zamiennika dla jednego z ziół, które było akurat niedostępne w moim stałym źródle zaopatrzenia. Znalazłam gotowe mieszanki i postanowiłam ich spróbować. Okazało się, że trudności, z którymi męczyłam się przez ostatnie dwa lata, można było już dawno łatwo wyeliminować. Teraz kupuję gotową mieszankę ziół w odcieniu orzechowego brązu (chcę rozjaśnić dotychczasowy odcień: ciemny brąz) i jestem bardzo zadowolona. Farba ładnie kryje, odżywia włosy, a co najważniejsze – kolory są świetnie dobrane! Jest ich dużo, więc jest w czym wybierać. Można też dobrać w zależności od karnacji odcienie chłodne lub ciepłe – dla mnie to prawdziwa rewelacja. A do tego aplikacja farb jest o niebo łatwiejsza w użyciu niż moje dotychczasowe mieszanki ziół. Rozrabiam farbę Khadi, nakładam ją na włosy i po zaledwie dwóch godzinach cieszę się odpowiednim odcieniem.

Czekam właśnie na najświeższą dostawę moich farb roślinnych, do których na próbę dobrałam naturalne ziołowe odżywki. Wierzę, że będę miała jeszcze więcej powodów do zadowolenia z wyglądu moich włosów.
Polecam wszystkim roślinne farby do włosów